"Mary Jones"

Ta historia zdarzyła się dawno temu na dzikim zachodzie
Wyszedłem z burdelu, by napić się, bo byłem właśnie po małym lodzie

Wtedy właśnie ujrzałem ją, blask jej włosów oślepił mnie
Jebnąłem w słup, lecz gdy już wstałem jebnąłem raz drugi, bo znów ją ujrzałem

Wreszcie gdy chmura rzuciła cień i gdy przyćmiła blask jej włosów
Spojrzałem na nią, stanąłem jak pień, by ją opisać brakuje słów

Mary, o Mary Jones

Niebieskie oczy i blade lice, stopy niewinne i klasa biuścik
Jej wszystkich zalet nigdy nie zliczę, gdy ją wspominam staje mi chruścik

No i tak przeszła, niczym bogini, jej ślady w piasku ledwo widziałem
Szła jak Naomi, po jednej linii, na lewo prawo kręciła swym ciałem

Stwierdziłem wtedy, że nie ma co, trzeba spróbować, raz się żyje
i za jej tyłkiem udałem się, nie czułem nic, na pewno się myje

Mary, o Mary Jones

Ja już wiedziałem, że ona to nie jest zwykłą jakąś Dolly
I trzeba z kulturą zagadnąć ją, bo takie damy chamstwo boli

Wreszcie zebrawszy całą odwagę, podchodzę do niej i pytam cicho -
- "Hello mała, nie swędzi cię czasem twoje kapicho ?"

Za co ja w pysk dostałem to ja nie rozumiem do tej pory
I gdy wspominam to piękne lato, to jeszcze dzisiaj swędzą mnie wory

Mary, o Mary Jones


- tekst Bobo